Ślub plenerowy to świetny pomysł. Jedyne co spędza sen z powiek to pogoda. Planując uroczystość z wyprzedzeniem zakładamy, że będzie dobrze, pięknie i słonecznie, ale wszystko może się zdarzyć w naszym dość kapryśnym klimacie. Mówią, że i tak najważniejsza jest pogoda ducha ;). Może i tak, i może warto się tego trzymać na wypadek, gdyby aura nie była zbyt łaskawa. Kiedy więc w czasie przygotowań zaczyna padać deszcz, a ślub w plenerze no to... no to już trudno. Niech tego rodzaju pogodowa sytuacja nie odbiera nam radości tego dnia. Łatwo się to mówi, ale po prostu przyjmujmy to, co ten uroczysty dzień niesie, bo i tak na pewne kwestie nie mamy wpływu.
W Olandii, w tym absolutnie wyjątkowym miejscu, w środku lata, w czasie gdy Iga i Michael ślubowali sobie miłość nie było słońca, nie było przesadnie ciepło, a nawet trochę padał deszcz. I nic się nie stało poza tym, że tu i ówdzie można było zobaczyć parasolki. Trochę deszczu nie wpłynęło, ani na szczęście Młodej Pary, ani na znakomite humory gości, ani na przebieg tej pięknej uroczystości. I było też tak, że w trakcie ceremonii, a później podczas pleneru ślubnego deszcz przestał padać. Taki prezent :).