Niektóre sesje trzeba po prostu wyczekać, termin przekłada się kilka razy, by na koniec stwierdzić, że nie mogło zdarzyć się lepiej, niż tak, jak się zdarzyło. Przy tej rodzinnej sesji termin przekładaliśmy tyle razy, że zdążyła urodzić się i nawet podrosnąć Antosia, a fotograficzny duet zamienił się w fotograficzne solo.
Udało się w tym roku, gdzieś między kwietniem a majem. Ludzie mówią, że fajne babki pieką słodkie babeczki i dlatego, żeby to sprawdzić tej wiosny spotkały się u Murków cztery pokolenia niezwykłych kobiet: Karolina, Jola, Inka oraz Ola i Antosia. Prawnuczki, wnuczki, mamy i córki, babcie i prababcia.
Sesja nie byłaby możliwa bez pomocy kilku osób. Specjalne podziękowania dla Murka, który karmił, zabawiał, usypiał, ubierał w zależności od sytuacji, albo Antosię, albo Oleńkę, parzył kawę, ogarniał kuchnię i przestrzeń poza kadrem. Piękne makijaże, stylizacje i aranżacje przygotowała Inka, a Maras trzymał blendę. Krótko, aczkolwiek w kluczowym momencie.
To był bardzo udany dzień z dekorowaniem babeczek, były kapelusze i makijaże, przebieranki i przytulanki, była kawa i herbata, a nawet obiad. Były rozmowy i śmiechy, było rodzinnie i po prostu pięknie!