Nie tak dawno robiłam zdjęcia Dorocie, czyli mamie Elenki na Festiwalu Progressteron. Później w czasie, kiedy 'była podwójna'. To określenie ciąży bardzo lubię. Jest cytatem z tekstu Ani na jeden z portali ciążowych, a zdjęcia z tamtej sesji brzuszkowej mają swoje stałe miejsce na tej stronie. Była również sesja dziecięca z 1,5 roczną Elenką i te zdjęcia też tutaj znajdziecie.
To wszystko było nie tak dawno, a teraz prawie trzyletnia już dziewczynka rezolutnie ze mną dyskutując, pozuje mi do zdjęć. Kto robił zdjęcia dzieciom ten wie, że sesja z kilkulatkiem w roli głównej to przygoda. To wyprawa w nieznane z pełnym ekwipunkiem, 120% zaangażowaniem i nadzwyczajnym refleksem. Nie bez znaczenia jest dobra kondycja. Błyskawiczna relokacja modelki, czy modela to powszechne zjawisko. Dość istotnym atutem jest umiejętność zatrzymania kilkulatka, czy to za pomocą zgrabnej, krótkiej i wiarygodnej historii opowiadanej zza aparatu, czy też ciekawym gadżetem. Wszystko po to, by dać sobie szansę na zrobienie dobrego ujęcia, bo jak wiadomo dzieci sprytnie omijając punkt ostrości często wymykają się z kadru ;).
Przydały się, zatem w tej sytuacji stare aparaty fotograficzne stojące w studiu. Elenka kilka z nich obejrzała i trzymając fachowo w małych rączkach, sprawdziła wizjery, a najlepszym okazał się ten, który miał mały pasek i można było z nim pochodzić tak jak z torebką. To frajda móc przyglądać się tej małej dziewczynce, która z tak dużym zaciekawieniem ogląda otaczającą ją rzeczywistość. W studiu Elenka jeszcze trochę 'poczytała', zaprezentowała mamie ciekawą 'torebkę' a później... później poszłyśmy do lasu szukać sarenek :).
I tak powstał kolejny odcinek tej historii zapisany w kadrach.